Strusowie byli chrześcijanami obrządku łacińskiego, w odróżnieniu od otaczających niemal całkowicie Strusy (Czepielin, Krześlin, Brzozów, Rzeszotków) osadników z Rusi, którzy byli obrządku bizantyjskiego. Prawosławni mieli własne cerkwie w Suchożebrach, Krześlinie i Mordach.
Strusy należały do parafii łacińskiej w Kożuchowie powstałej przed 1419 rokiem. Przejście drogi (ponad 12 km) ze Strus do Kożuchowa zajmowało prawie 3 godziny. Pomimo tego aż do roku 1910, kiedy powstała parafia katolicka w pobliskim Krześlinie, Strusowie nie przenosili się do bliższej parafii, np. w Paprotni. Tłumaczyć to można sporym udziałem wśród Strusów potomków Jana z Kożuchowa i ich przywiązaniem do „swojej” parafii.
Od samego początku kościół parafialny pełnił trzy funkcje: religijną, urzędową i społeczną.
Funkcja urzędowa polegała na tym, że ważne ogłoszenia starosty drohickiego wygłaszane były przez woźnego na rynku w dzień targowy i w niedzielę pod kościołami parafialnymi. Za przykład mogą posłużyć ogłoszenia o złożeniu przysięgi Bogu i królowi po Unii Lubelskiej wygłaszane przez woźnego drohickiego przed kościołami (o czym będzie wspomniane we wpisie poświęconym przysiędze W Drohiczynie po Unii Lubelskiej).
Funkcja społeczna to możliwość wymiany informacji pod kościołem lub w karczmie oraz spotkanie z rodziną, której przedstawiciel przyszedł lub konno przyjechał na Mszę.
Kościół kożuchowski był miejscem trzech ważnych momentów w życiu każdego mieszkańca Strus: chrztu, ślubu i pogrzebu. Chrzty odbywały się w Kożuchowie (obecnie Kożuchówku) lub w Paprotni. Paprotnia wybierana była częściej przez potomków Mikołaja z Ostrowca – wsi należącej do paprockiej parafii z powodu więzów rodzinnych z Ostrowskimi oraz ze względu na bliższą odległość ze Strus do Paprotni niż do Kożuchowa.
Strusowie byli rodziną wierzącą. Z tego rodu pochodziło dziewięciu kapłanów katolickich o nazwisku Strus. Ich biografiom poświęcona jest odrębna strona.
O wierze tamtejszego ludu świadczy wspomnienie Tomasza Rucińskiego, męża Barbary Strus. Tomasz z Barbarą mieszkali na Stasinie, położonym – podobnie jak Strusy – w odległości około 3 godzin pieszo od kościoła parafialnego w Kożuchówku. Przed Wielkanocą Tomasz jadł kolację w Wielki Czwartek, poszcząc (bez jedzenia) w Wielki Piątek i Wielką Sobotę. W Wielką Niedzielę wychodzili z domu około godziny trzeciej w nocy aby zdążyć na rezurekcję do Kożuchówka. Po rezurekcji Tomasz siadał pod drzewem koło kościoła, a Basia wyjmowała z „zawiniątka” chleb i jajka. Posiliwszy się, wracali około godziny 11. do domu na śniadanie wielkanocne.
Jeszcze bardziej bezkompromisowa na Podlasiu była w II połowie XIX wieku wiara unitów, czyli wiernych wyznania grekokatolickiego. Znane są tragiczne losy unitów z Ziemi Chełmskiej opisane przez W. Reymonta. Równie drastycznym prześladowaniom unitów z Hołubli, niemalże graniczącej ze Strusami, poświęcę oddzielny wpis.