Skąd szachownica się wzięła i czym była dla podlaskiej szlachty cząstkowej żyjącej w śródręczu Bugu i Liwca, a więc między innymi w Strusach, bardzo dokładnie opowiedział p. Stanisław Rospond. Fragmenty jego pracy doktorskiej objaśniające te kwestie znajdują się w poprzednim wpisie: Szachownica – bez króla, hetmana, gońca i wieży. Autor udokumentował scalenie w podlaskich wsiach szlacheckich: Żebry, Nienałty oraz leżące nieopodal Strus Sawice Bronisze.
Przed scaleniem
Grunty wsi Strusy sto lat temu były w posiadaniu 72 właścicieli, z tego 16 posiadających gospodarstwa o powierzchni poniżej 5 ha. Dziewięćdziesiąt pięć procent wszystkich gruntów było w rękach rodzin w owym czasie żyjących w Strusach.
Ich stan posiadania przedstawia poniższa tabela.
Rodziny | Grunty w posiadaniu [ha] | %% powierzchni wsi | Liczba działek | Śr. wielkość działki [ha] |
Czarnoccy | 120,65 | 22,8% | 429 | 0,28 |
Strusowie | 57,28 | 10,8% | 100 | 0,57 |
Korycińscy | 39,24 | 7,4% | 155 | 0,25 |
Błońscy | 38,93 | 7,4% | 99 | 0,39 |
Skorupka | 34,44 | 6,5% | 26 | 1,32 |
Kobylińscy | 32,57 | 6,2% | 121 | 0,27 |
Osińscy | 31,37 | 5,9% | 97 | 0,32 |
Olędzcy | 26,99 | 5,1% | 88 | 0,31 |
Strzałowie | 22,69 | 4,3% | 89 | 0,25 |
Bielińscy | 19,65 | 3,7% | 40 | 0,49 |
Kisielińscy | 16,80 | 3,2% | 68 | 0,25 |
Nasiłowski | 15,25 | 2,9% | 40 | 0,38 |
Krasnodębska | 14,89 | 2,8% | 40 | 0,37 |
Rytel | 11,70 | 2,2% | 25 | 0,47 |
Rucińscy | 11,23 | 2,1% | 56 | 0,20 |
Gilewicz | 8,46 | 1,6% | 35 | 0,24 |
Kalata | 1,39 | 0,3% | 18 | 0,08 |
Skwierczyński | 0,84 | 0,2% | 7 | 0,12 |
Jak pamiętamy z innych wpisów, w XVI wieku w Strusach żyły 3 rodziny, pochodzące z różnych rodów po mieczu, których nazwa z czasem zamieniła się we współczesne nazwisko Strus. Kolejną rodziną, która zamieszkała w Strusach byli potomkowie Baltazara z Czarnot, zwani Czarnockimi. Te rodziny w XVI w. były właścicielami praktycznie całych Strus. Na początku XX wieku struktura własności zmieniła się całkowicie. Wszyscy właściciele gruntów o nazwisku Strus posiadali już tylko 57 ha czyli 11% gruntów wsi. Dwa razy tyle ziemi posiadało kilka rodzin o nazwisku Czarnoccy, którzy podobnie jak Strusowie nie byli świadomi pokrewieństwa między sobą sięgającego wiele pokoleń wstecz. Rodziny, które przybyły do Strus później, sto lat temu posiadały już 2/3 wszystkich gruntów wsi.
Około 5 % gruntów było w posiadaniu najuboższych mieszkańców Strus oraz mieszkańców sąsiednich wsi (Kalata, Trochimiak, Haniluk, Łukasiuk, Protasiuk, Matejczuk, Dobosz) lub żyjących w Strusach bez uprawiania ziemi: np. maszynista I klasy Kolei Żelaznych Wincenty Płoński, którego rodzina spędzała w Strusach wakacje lub Josek Waksztejn, karczmarz.
Pomiary gruntów wykazują w tym czasie 529 hektarów podzielonych na 1761 działek. Średnia powierzchnia jednej działki wynosi 3017 m2. Kształt każdej działki jest mniej lub więcej zniekształconym prostokątem. Przyjmując średnią długość działki 1000 m, otrzymujemy średnią szerokość działki 3 m. Daje to wyobrażenie o trudnościach uprawy, o których pisał S. Rosłoniec. Na marginesie warto zauważyć, że jedną z przesłanek do przeprowadzenia scalenia określoną w Ustawie z 1923 r. był stosunek długości do szerokości działki większy od 15. Tu mamy ponad 300. Widzimy też dość dużą rozpiętość wielkości działki: od 0,57 ha (5728 m2) u Strusów do 0,08 ha (772 m2) u Kalaty. Moim zdaniem pierwsza, dość wysoka wartość wynika m.in. z konsekwentnego stosowania niedziału w rodzinach Strusów. Aby nie rozdrabniać gospodarstw rodzice wysyłali dzieci bardziej zdolne „do miasta”, synów zaś chcących zostać we wsi pozostawiano na wspólnej gospodarce, która dawała większe szanse osiągnięcia dochodu od małej, kilkumorgowej gospodarki. Więcej na temat nie działu we wpisie: Niedział – z cześnikami swemi.
Porównajmy średnią wielkość działki w Strusach z wsiami w których prowadzono scalenie, opisywanymi przez Rosłońca. W Nienałtach powierzchnia 685 ha podzielona była na 4519 działek o średniej wielkości 1516 m2. W Sawicach Broniszach powierzchnia 270 ha podzielona była na 2451 działek o średniej powierzchni 1100 m2. Na tym tle Strusy ze średnią wielkością działki 3017 m2 wypadają lepiej. Mając większe powierzchnie działek właściciele ziemi w Strusach ponosili mniejsze koszty uprawy i osiągali relatywnie większy dochód. Jednak świadomi wszystkich niedogodności szachownicy zdecydowali się na przeprowadzenie scalenia, zwanego wtedy komasacją gruntów.
Cytuję S. Rosłońca – „Aby rozpocząć scalenie trzeba było najpierw na miejscu, we wsi, pokonać wiele oporów. Wielu od scalenia gruntów odstraszała obawa pokrzywdzenia, zwłaszcza jeżeli obszar wsi przedstawiał duże różnice w wartości gleby. W szachownicy szlachcic posiadał różne kawałki gruntu: położone niżej i wyżej. Zabezpieczało go to od dużych wahań w urodzajach poszczególnych lat; w roku suchym nie dopisywały plony na gruntach zbyt suchych, natomiast wypadały dobrze na gruntach wilgotnych; w roku mokrym rzecz miała się odwrotnie; w rezultacie zawsze coś urosło. [Objaśnia to przysłowie: „Jak obrodzą doły [rok suchy], możesz wypaść woły, jak obrodzą góry [rok mokry] – nie masz chleba ni skóry” RS].
Niejednego od scalenia powstrzymywał wypas inwentarza. Wspólne wypasanie na pastwiskach, ścierniskach i ugorach było najdogodniejsze. Scalenie to zmieniało; jeżeli by nawet pastwisko pozostało, to było ono w większości wypadków tak małe i liche, że nie wystarczało na wyżywienie inwentarza całej wsi; trzeba byłoby przeto pomyśleć o pasaniu na własną rękę, co zabierało czas.
Dla wielu szlachty, zwłaszcza uboższych, szachownica dostarczała sposobności do wypasania inwentarza na miedzach, a jednocześnie w cudzych zasiewach; często zbaczał ze swego zagona na cudzy i zabierał zeń czy to snopek zboża, czy przygarść siana. Toteż szkodnicy opierali się najdłużej scaleniu, bo zrozumieli, że położy ono kres lub przynajmniej utrudni im korzystanie z cudzej własności.
W wielu wypadkach powstrzymywali się od wyrażenia swej zgody na scalenie nawet ci ze szlachty, którzy doceniali jego korzyści; opierali się jednak scaleniu, sądzili bowiem, że za cenę ustępstw ze swej strony uda im się wytargować dla siebie lepsze warunki czy to w postaci dodatku gruntu, czy to przy wyborze odpowiedniego miejsca. To też z powyższych przyczyn zjednywanie dla scalenia szło opornie”.
Mieszkańcy Strus decyzję o scaleniu podjęli w roku 1928, w pięć lat po ogłoszeniu przez Prezydenta RP ustawy o scalaniu gruntów. Ustawa ta pozwalała przeprowadzić scalenie pod bezpłatnym nadzorem państwowego Urzędu Ziemskiego, jednak przy pokryciu wszystkich kosztów: wyceny, projektu, pomiarów przez uczestników scalenia. Ten koszt dla przeprowadzenia scalenia pól i łąk wyniósł 800 zł co stanowiło równowartość 6700 kg żyta.
Na pierwsze zebranie scaleniowe dnia 28 lutego 1928 r. przyszło 52 przedstawicieli właścicieli, z których 39 chciało przeprowadzenia scalenia, zaś 13 było przeciwnych. W efekcie do Okręgowego Urzędu Ziemskiego w Lublinie został złożony wniosek o przeprowadzenie scalenia, na co OUZ wydał postanowienie o scaleniu 11 grudnia 1931 r. Na zebraniu 16 marca 1932 została wybrana rada scaleniowa, w skład której weszli: Edward Skorupka, Filip Strus, Hipolit Czarnocki, Mikołaj Koryciński, Jan Ruciński – sołtys Strus. Oto podpisy pod uchwałą o scaleniu. Przy okazji – nie było tak źle z oświatą. Ci ludzie byli już dorośli, dorastali pod zaborem i podczas I wojny światowej, kiedy nie było warunków do nauki. Pomimo tego, na 33 osoby, tylko pięć lub sześć było niepiśmiennych.
Przy okazji – nie było tak źle z oświatą. Ci ludzie byli już dorośli; dorastali pod ruskim zaborem i podczas I wojny światowej. Na 33 osoby, tylko 5 lub 6 było niepiśmiennych.Na przełomie wiosny i lata 1932 r. zakontraktowany został mierniczy Karol Trautsolt i w ciągu 3 miesięcy pomierzył wszystkie działki orne, łąki i pastwiska. Na początku maja 1933 r. został okazany właścicielom stan posiadania, a następnie 6 lipca zatwierdzony. Powstał pierwszy od kilkuset lat dokument potwierdzający prawo każdego właściciela do konkretnego, wskazanego na mapie, kawałka gruntu.
Po scaleniu
Projekt podziału gruntów po scaleniu został okazany właścicielom 26 marca 1934 roku. Projekt przewidywał siedmiokrotne zmniejszenie liczby działek (ok. 90 ornych, 70 leśnych i 50 łąki i pastwiska).

Odwołania
Na zebranie stawiło się 52 uczestników, z których 41 projekt przyjęło, zaś 11 odmówiło przyjęcia z następujących powodów (pisownia oryginalna):
- Bronisław Czarnocki – gdyż kolonja jest nieżywotna,
- Franciszek Czarnocki – gdyż otrzymał bagnistą łąkę,
- Wacław Czarnocki – gdyż otrzymał słabą kolonję i łąkę na bagnie,
- Edward Czarnocki – gdyż kolonja orna jest nieżywotna a łąka błotnista,
- Józef Czarnocki– gdyż otrzymał kolonję nieżywotną,
- Franciszek Błoński – gdyż otrzymał las w złym miejscu,
- Zofia Korycińska – gdyż łąkę otrzymała kiepską, błotnistą,
- W imieniu Wiktorji Korycińskiej, Zofia Korycińska – gdyż łąkę otrzymała błotnistą,
- Bolesław Dmowski – gdyż las otrzymał w innem miejscu niż się zapisywał,
- Bolesław Dmowski w imieniu Eugeniusza – gdyż las otrzymał nie w tym miejscu, gdzie sobie życzył,
- Józef Koryciński – gdyż otrzymał pastwisko za daleko.
Dla usprawiedliwienia tych, którzy żalili się na błotniste łąki trzeba wspomnieć, że cieki wodne stanowiące naturalne granice Strus od północy, zachodu i południa płyną ze spadkiem ok. 0,1% co powoduje, że tak naprawdę to nie jest ciek, a woda stojąca. Dlatego większość łąk w Strusach była marnej jakości. Sytuację zmieniła dopiero melioracja, która została przeprowadzona w roku 1958.
Większość powyższych zażaleń została przez Komisarza Ziemskiego oddalona jako bezzasadne. Czarnoccy otrzymali kawałek lepszej ziemi ornej. Jednak nie zadowoliło ich to. Postanowili walczyć o swoje na drodze sądowej. Znaleźli adwokata, który zapewne nie szczędząc obietnic wygrania sprawy przeszedł z nimi całą drogę odwoławczą aż do Najwyższego Trybunału Administracyjnego.
W odwołaniu z 23 lutego 1934 r. adwokat pisał w imieniu klientów: „Takie zaprojektowanie… jest niedopuszczalne z wielu względów przedewszystkiem gospodarczym a potem zwykłej sprawiedliwości w tym sensie że kolonje te stanowić mają obszar nieużytecznej, nie żywotnej lecz wprost ziemi nieurodzajnej, pustynnej z końca w koniec. Więc gospodarczo takie tereny są nie do urządzenia gospodarstwa rolnego, cała i tak liczna rodzina musi pójść w rozsypkę i nie wyżywi się w żaden sposób. Piach lotny, bielica błotna i bagno jako całość stanu gatunkowego ziemi jest zrujnowaniem poprzedniego bytowania Czarnockich a na przyszłość wtrącenie ich w nędzę nie do pokonania przy największym wysiłku pracy z ich strony”. Można sobie wyobrazić wrażenie jakie robił na klientach kwiecisty styl kauzyperdy. Jednak nie zrobił wrażenia na kolejnych instancjach odwoławczych aż do wyroku Najwyższego Trybunału Administracyjnego Rzeczypospolitej oddalającego sprzeciw. Jednak w tej sprawie był też i wygrany. Adwokat Adam Gnoiński po drodze za dawanie Czarnockim nadziei („teraz już na pewno wygramy”) swoje zainkasował.
Od ustaleń projektu scalenia odwoływali się jeszcze – z takim samym skutkiem jak inne oddalone odwołania:
- Wanda, żona Filipa Strusa – która przypomniała sobie, że nie upoważniała męża do zamiany gruntów.
- Jan Czarnocki, któremu sąsiad Hipolit Czarnocki zamknął dotychczasową drogę przejazdu na pole (obaj Czarnoccy pomimo wspólnego nazwiska może byli krewnymi w dziesiątym pokoleniu i traktowali się jak obcy).
- Hipolit Czarnocki, któremu inspektor Urzędu Ziemskiego podczas wizji odciął wąski pas 0,96 ha wzdłuż działu ziemi ornej o wielkości 14,6 ha i przekazał wymienionym z nazwiska współkomasantom „nawiasem mówiąc, ludziom znanym z warcholskiego usposobienia o czem stwierdzają precedensy figurujące w aktach sprawy” – jak pisał Hipolit w odwołaniu.
I jeszcze jedno odwołanie Hipolita Czarnockiego o przyznanie więcej ziemi I klasy. W odpowiedzi Komisarz Ziemski poinformował, że nie ma już w Strusach więcej ziemi I klasy, ponieważ wszystką dostał on. Czy miał na to wpływ fakt, że geometra podczas pobytu w Strusach mieszkał u Hipolita – nie wiadomo. W każdym razie Bronisław Czarnocki, który stał od wschodu słońca pod domem, w którym nocował „jeometra” czekając na rozmowę, na pytanie czy już mierniczy wstał; odpowiedział: – nie wiem czy wstał. Godzinę temu poszedł do niego Hipolit. Ale czy jeszcze śpi, to nie wiem…
Scalenie lasu
Częścią rewolucji scaleniowej świadczącą o dalekowzroczności gospodarczej była decyzja o scaleniu lasu. Niewiele wsi, które przeprowadzały scalenie ziem uprawnych decydowało się na scalenie lasu. Głównie z powodu dość wysokich kosztów. Wycena lasu była bardziej skomplikowana, ponieważ oprócz wyceny ziemi, jak na gruntach ornych, należało jeszcze wycenić każde grube drzewo, aby wartość działki leśnej przed i po scaleniu różniła się nie więcej niż o 3%. Ten projekt kosztował mieszkańców Strus kolejne 500 zł.
Na przełomie XIX i XX wieku wiejskim cieślą był Franciszek Strus syn Jana. Jego pracą było ścinanie drzew w lesie, ich tarcie (co obecnie robi tartak) oraz budowanie budynków z bali drewnianych. Na jesieni 1912 r. Franciszek doznał urazu od ścinanego drzewa w lesie. Złożyło go to do łóżka, z którego już nie wstał do śmierci, która nadeszła wiosną r. 1913. Ponieważ Franciszek jako jedyny we wsi wiedział, które drzewa w lesie do kogą należą, w zimie schodzili się doń gospodarze i on dyktował do zapisu, gdzie w lesie zaczyna się i gdzie kończy kolejna działka. Struski las tak opisał inż. S. Górzyński, który przybył z Okręgowego Urzędy Ziemskiego w Lublinie na inspekcję do Strus w r. 1934: „las o obszarze 104 ha składa się z drzew sosnowych w wieku 80-150 lat, młodniki do 30 lat oraz bezdrzewne halizny. Poszczególni właściciele mają 20-80 działek, średnio 50. Szerokość działek waha się od 0,8 do 14 m, przeciętnie 3-4 m, przy długości w uroczysku „Dłużne” 2000 m, w uroczysku „Przecze” 500m”.
Scalenie oparto na założeniach, że: każdy otrzyma po scaleniu jedną, wyjątkowo 2-3 działki, wielkość nowej działki powinna być zbliżona do łącznej wielkości dotychczasowych w szachownicy, kierunek nowych działek powinien pokrywać się z kierunkiem starych, posiadacze działek ze starodrzewem powinni otrzymać przynajmniej jedną wybraną przez siebie działkę dotychczas posiadaną. Podziwiam geodetę, który stworzył projekt uwzględniający powyższe założenia i większości właścicieli zapewnił jedną działkę o wymiarach 30-100 x 150-600 m.
Na ten projekt skargi złożyli: Bolesław Dmowski, Anna Korycińska, Filip Strus. Inż. Górzyński po omówieniu każdej skargi i stanu faktycznego stwierdził, że wszystkie skargi są nieuzasadnione i pokrzywdzeń nie znalazł.
Różnicę w lesie przed i po scaleniu widać w lesie na granicy lasu struskiego i czepielińskiego.

Po lewej stronie działki leśne po scaleniu, o którym piszemy. Po prawej stronie działki sąsiedniej wsi Czepielin w szachownicy. Działka po lewej: nr 242, powierzchnia 15 482 m2, wymiary ok. 100×150 m. Działka po prawej nr. 1740/7, powierzchnia 70 m2, wymiary 0,30x294m. Stojąc na tak wąskiej działce przy czubkach butów mamy jedną granicę działki, za piętami drugą. Drzewo o średnicy 40 cm rosnące na takiej działce może rosnąć jeszcze na dwóch sąsiednich działkach. Jak wyznaczyć granicę takiej działki? Jak ustalić które drzewo do kogo należy? Wiedział to jedynie Franciszek Strus. A jeśli nie wiedział, to zapewne decydowały jego sumienie i zaufanie jakim go darzono.
Rozdrobnienie działek występowało nie tylko dawniej. Oto porównanie fragmentu lasu zwanego Dłużne w Strusach z lat 1932 i 2022.

Bezpośrednio po scaleniu w tym fragmencie lasu wytyczone zostały granice 8 działek. Dziewięćdziesiąt lat później, po kolejnych zmianach stosunków własnościowych (spadkobranie, kupno/sprzedaż) w tym samym miejscy mamy prawie 3,5 razy więcej działek – 27. Arytmetyka podpowiada, że co pięćdziesiąt lat liczba działek się podwaja. Czy w roku 2322 w tym fragmencie lasu będzie 1000 działek o średniej szerokości 50 cm każda? Pożyjemy – zobaczymy.