We wstępie do pracy „Szlachta wylegitymowana w Królestwie Polskim w latach 1836-1861” (Sęczys, 2018) autorka, p. Elżbieta Sęczys pisze:
„Obowiązek legitymacyjny nakładało na szlachtę w Królestwie Polskim wydane ukazem cesarskim z 25 VI (07 VII) 1836 Prawo o Szlachectwie, oparte na analogicznej ustawie obowiązującej od maja 1832 r. w Cesarstwie Rosyjskim. … Zgromadzenie zakreślonych „prawem o szlachectwie” dokumentów nastręczało większości obywateli Królestwa Polskiego ogromne trudności. U niektórych z nich nie tylko nie zachowały się żadne dokumenty świadczące o ich przynależności do stanu szlacheckiego, ale nawet zatarła się pamięć pochodzenia.
Wyszukiwanie w archiwach i parafiach, kopiowanie i uwierzytelnianie akt było rzeczą bardzo kosztowną, zwłaszcza jeśli znajdowały się poza granicami Królestwa Polskiego. Ponoszone nakłady finansowe były niewspółmierne do profitów, jakie ze sobą niosły. Mimo tak mizernych korzyści, jakie dawało potwierdzone szlachectwo, wiele rodzin podejmowało te żmudne i kosztowne starania. Zdarzało się też, że z braku odpowiednich dokumentów uciekano się do fałszerstw.”
Joanna Lubierska (Lubierska, 2019) wymienia korzyści z wylegitymowania:
- uprzywilejowany status służby wojskowej, co dla nowej szlachty wiązało się ze zwolnieniem od przymusowego zaciągu, a dla dawnej – ze skróceniem służby z 15 do 10 lat i dostępem do stopni oficerskich,
- preferencyjny dostęp do szkół średnich w Królestwie Polskim i szkół wyższych w Cesarstwie Rosyjskim,
- łatwiejsze znalezienie zatrudnienia oraz awanse,
- wolność od kar cielesnych i okuwania w kajdany w czasie śledztwa.
- uznanie szlachectwa pozwalało na funkcjonowanie w wyższych sferach i nawiązywanie odpowiednich kontaktów,
- mogło być szansą na korzystne związki małżeńskie z rodzinami o lepszym statusie społecznym.
W czasie funkcjonowania 25 lat Heroldii (1836-1861) wylegitymowano łącznie ponad 17000 osób i około 5300 rodzin szlacheckich.
Przed omówieniem tematu Strusów w Biurze Informacyjnym Kaczanowskiego chciałbym zacytować najważniejsze dla tego tematu fragmenty carskiego Ukazu „O dowodach szlachectwa nabytego po ogłoszeniu Prawa o szlachectwie, w dniu 25 Czerwca roku 1836 nadanego”.
„II. O dowodach szlachectwa nabytego przed ustanowieniem Prawa z roku 1836.
Dowodami temi są Dokumenta stwierdzające: …
b) Że osoba która dowodzi szlachectwa, jej ojciec, dziad lub pradziad byli przed r. 1795 Dygnitarzami Koronnymi, Członkami Senatu, albo Izby Poselskiej, że sprawowali Poselstwo przy Zagranicznych Dworach, lub też przed tymże rokiem, to jest 1795, byli mianowani na urząd ziemski w kraju.
Dowodem posiadania Dygnitarstwa albo sprawowania urzędu jestakt nominacji, a w braku onego, [są] inne dokumenta, z których bezpośrednio wypływa, że osoba w dokumencie wzmiankowana posiadała Dygnitarstwo albo sprawowała urząd. Urzędami ziemskiemi nadającemi prawo do szlachectwa są: … Cześnik, Delegat na elekcyą Króla, … Sędzia Kapturowy, Ziemski lub Grodzki…
d) Że sam dowodzący, jego ojciec, dziad lub pradziad przed r. 1795 posiadali całe wsie z zupełnem prawem własności. Dokumenta wszakże stwierdzające prawo własności dóbr ziemskich, w których zachodzi wątpliwość czyli ściągają się do całości lub części wsi, tłumaczone być mają na korzyść osoby udowadniającej szlachectwo”(podkreślenie moje – RS).
Tyle w teorii. O praktyce stosowania ukazu pisało wielu autorów współczesnych. Sięgnijmy do artykułu Stanisława Dziadulewicza, który na łamach lwowskiego Miesięcznika Heraldycznego (Dziadulewicz, 1914), w roku 1914 pisał:
„Zatwierdzone w roku 1836 prawo szlachectwie wywołało wśród szlachty Królestwa Polskiego popłoch wielki. Bo i jakże? Dotychczas każdemu prawemu szlachcicowi wystarczało zupełnie, gdy najbliżsi sąsiedzi jego wiedzieli o pochodzeniu jego. Epoka demokratyczna zapoczątkowana przez Sejm Wieki, powstanie Kościuszki, legiony, idee równości braterstwa w okresie 1790-1831 idące z Francji wychowały całe pokolenia, które okiem obojętnym patrzyły na swą przeszłość szlachecką. Gdy dodamy zniszczenie wskutek wojen i pożarów wielkiej liczby archiwów, zwłaszcza kościelnych, łacno zdamy sobie sprawę z położenia rozpaczliwego, w jakim znalazła się szlachta Królestwa Polskiego, której nagle kazano legitymować się od przodków, przedstawiać dowody archiwalne, wreszcie wywodzić całe łańcuchy filiacyjne, oparte na danych niezbitych poddawanych nadzwyczaj surowej krytyce formalnej. Heroldia złożona była z biuralistów, bardzo sumiennych i skrupulatnych wykonawców prawa, którzy czepiali się najdrobniejszych szczegółów, czysto formalnych, niebywale utrudniając tym możliwość samej legitymacji. Cóż miała robić szlachta? Z początku składała podania (prawie stale odrzucane) szukała chaotycznie dowodów zasypywała urzędy i Heroldię lawiną przedłożeń, aż w końcu zaczęła sobie radzić w sposób, który zadawalał formalistów Heroldii, urągając prawidłom Heraldycznym oraz prawdzie historycznej. Zaczęto szukać sobie przodków zupełnie obcych, posiadających tylko nazwiska podane w brzmieniu, podawano zupełnie inne herby, zaczęto wreszcie udawać się do specjalistów, fałszujących po prostu dokumenty. Tych ostatnich namnożyła się z czasem liczba duża, operująca zupełnie bezkarnie i korzystająca bezgranicznie z nieświadomości i niekompetencji członków Heroldii. Takich legitymacji z fikcyjnymi przodkami, herbami i fałszowanymi ad hoc dokumentami było mnóstwo, co dziś stanowi jedną z największych trudności przy określaniu rzeczywistego pochodzenia wielu rodzin i ich związków genealogicznych. Zwłaszcza fałszowanie dokumentów odbiera tym dokumentom wszelką wartość. Odbywało się ono ciągle, bezczelnie i przeważnie z dobrym skutkiem, gdyż niekompetentni radcowie Heroldii poznać się na tym nie umieli” (skróty i redakcja – RS).
Jednym ze „specjalistów” o których pisze autor, był warszawski prawnik Józef Kaczanowski, który wspólnie z Janem Glücksbergiem w 1833 r. na Woli założył Księgarnię Szkół Publicznych, a następnie w 1834 r. drukarnię przy ul. Leszno. Kaczanowski był ówczesnym businessmanem pełną parą. W początkach lat 1830 spółka Kaczanowskiego i Glücksberga założyła przy Krakowskim Przedmieściu biuro informacyjne i komis, gdzie przyjmowano ogłoszenia i zamówienia na prenumeratę gazet. Zajmował się pośrednictwem w obrocie nieruchomościami, był założycielem sali licytacyjnej. Był mistrzem marketingu. Gazeciarzy roznoszących czasopisma wyposażył w kapelusze z blachą z napisem firmy Kaczanowskiego – logo firmowym. Ponieważ marketing opiera się na półprawdach, które są de facto całkowitymi kłamstwami, więc łatwo wszedł w kolejną „niszą rynkową”. Było nią przygotowywanie dokumentów do Heroldii.
Tę działalność opisał autor wspomnienia pośmiertnego po J. Kaczanowskim: „znany był z bardzo zręcznego wynajdywania i układania rozmaitych legitymacyj szlacheckiego stanu.” (Gazeta Warszawska z 20.02.1865).
Teksty zamieszczane na forum genealodzy.pl w wątku poświęconym Kaczanowskiemu często oskarżają go o fałszowanie genealogii. W jednym z serwisów internetowych znalazła się taka opinia „Po co szukać prawdziwych, skoro były gotowce do fałszowania”. Po przejrzeniu setki ksiąg Archiwum Kaczanowskiego, uważam, że jest to mocno uproszczony punkt widzenia. Jestem pod wrażeniem olbrzymiego nakładu pracy poświęcanego na wywód. Kaczanowski był prekursorem przetwarzania danych opartych na pomyśle relacyjnych baz danych. Myślę czasem, czy nie przyklejamy etykiety „fałszerz” Kaczanowskiemu, ponieważ nie chcemy dopuścić myśli, że nasi przodkowie postanowili sfałszować swój rodowód, wynajmując do tego Kaczanowskiego? Tymczasem, ani nasi przodkowie, ani Kaczanowski nie wymyślili systemu fałszowania dokumentów. Zostali do tego niejako przymuszeni. Przez pięćset lat przed Heroldią, wśród szlachty znane były przypadki bezpodstawnego powoływania się na szlachectwo przodków. Znany i stosowany był sposób na udowodnienie szlachectwa, wywodzący się z prawa rzymskiego będącego jedną z podwalin cywilizacji łacińskiej. Opierał się on na świadectwie kilku uczciwych ludzi i opinii otoczenia. Więcej o tym jest we wpisie ”Nagana i oczyszczenie szlachectwa”.
Jednak cywilizacji mongolskiej z Moskwy, udoskonalonej w Piotrogrodzie przez Niemców (ordnung muss sein) w służbie carskiej; cywilizacji, która dotarła do Rzeczpospolitej w końcu XVIII, obcy był sposób ustalania prawdy opartej na słowie człowieka honorowego, poświadczonej przez dwóch świadków. Ta cywilizacja oparta była na kłamstwie, które za łapówkę stawało się prawdą. Do tego potrzebny był niemy dokument, a prawdziwość dokumentu poświadczała pieczątka uriadnika. Czym wyższy urząd postawił pieczątkę, tym dokument był „bardziej prawdziwy”. Było to zupełnie różne podejście do prawa i prawdy od tego, w którym żyło kilkanaście pokoleń naszych XIX-wiecznych przodków. Zgodnie z teorią ewolucji „Survival of the fittest” (przeżywają najlepiej przystosowani), nasi przodkowie aby przeżyć, musieli się przystosować. Pamiętamy jeszcze dobrze drugą połowę XX wieku pod rządami PZPR moskiewskiej proweniencji, z naczelną zasadą przetrwania. Zasadą dwój- a nawet trójmyślenia: co innego słyszysz, co innego mówisz, co innego myślisz.
Po zakończeniu pracy Heroldii i po śmierci Józefa Kaczanowskiego pozostała olbrzymia ilość zapisek, dokumentów i rejestrów. Do naszych czasów przetrwała ich znaczna część. Choć nieznana rzeszom poszukujących swych przodków, znana była uczestnikom współczesnego interesu heroldyjnego. Mam na myśli m.in. Panów z Krakowa, grono osób czerpiących materialne zyski z badania, opracowywania lub udostępniania informacji dotyczących heraldyki innych osób, o których jeden z obecnych na forum genealodzy.pl napisał: „niewielka grupka osób doskonale wiedziała, że wiele rzeczy [zniszczonych podczas II Wojny Światowej – RS] można odtworzyć, bo dysponowała tzw. warsztatem. Jedni z tych dysponentów bezinteresownie zabierali ‘tajemnicę’ do grobu, inni czerpali korzyści z tej wiedzy, jeszcze inni cedzili ją na różnego rodzaju sympozjach dostępnych tylko dla grupki osób”.
Usta „wiedzących” otworzyła dopiero brawurowa akcja p. Marcina Kowala, amatora, który pracując w Kijowie, w latach 2020-2022, przy pokryciu kosztów pochodzących ze społecznej zrzutki, zeskanował 186 ksiąg Archiwum Kaczanowskiego przechowywanego w zasobie Centralnego Państwowego Historycznego Archiwum Ukrainy w Kijowie. Jest to CDIAK Fond 966 „Колекція документів Департаменту Герольдії Царства Польського”. Tej sprawie poświęcony jest szesnastostronicowy wątek na genealodzy.pl. Po wybuchu wojny na Ukrainie p. Kowal udostępnił cały zasób Archiwum Kaczanowskiego z Kijowa.
Dzięki uprzejmości p. Kowala miałem dostęp do ksiąg do skanów w miarę skanowania i przenoszenia do sieci. Sukcesywnie przeglądałem te księgi. Przejrzałem ponad sto. Być może dokończę kiedyś przeglądanie.
Po opublikowaniu skanów z Kijowa, okazało się, że istnieje kolejna część Archiwum Kaczanowskiego przechowywana w Bibliotece Jagiellońskiej w tzw. Archiwum Pusłowskich; sygn. BJ Przyb. 728-729/99. Są to księgi zawierające streszczenia wywodów szlacheckich, przed wywiezieniem ich z Warszawy. Wiedze o tym zasobie i zdjęcia stron tzw. księgi głównej upublicznił historyk, dr. A. Nowik. Księga ta zawiera bardziej szczegółowe informacje o wylegitymowanych do roku 1854.
W Archiwum Archidiecezjalnym Poznańskim, znajdują się dokumenty Heroldii Królestwa Polskiego dotyczące 28 rodzin o nazwisku na literę „C” (20 rodzin) oraz „O” (8 rodzin), a więc dla nas nieistotne. Zawartość tego zasobu przedstawiła Joanna Lubierska na Konferencji Genealogicznej w Brzegu w roku 2018, oraz opublikowała w Varia Genealogica 3, 2019, str. 81.
Według obecnego stanu wiedzy (E. Sęczys), Heroldia wydała zgodę na wpisanie do ksiąg szlachectwa ośmiu Strusom. Pięciu z nich było potomkami Feliksa Strusa z ziemi łukowskiej, trzech – potomkami Jana Strusa ze Strus. Byli to, w kolejności roku wylegitymowania:
- 1841 Józef Tomasz (Ss-075), poch. od Jana, s. Antoniego i Tekli Zębrowskiej, ze wsi Wybrany
- 1850 Antoni Łukasz, (link) poch. od Feliksa, s. Konstantego i Teofili Biernackiej, zam. w Szawłach
- 1853 Teofil (Ss-220), poch. od Jana, s. Waleriana i Marianny Czarnockiej,
- 1853 Feliks (Ss-242), poch. od Jana, s. Waleriana i Marianny Czarnockiej,
- 1854 Ludwik (Ss-227), poch. od Feliksa, s. Stanisława i Ewy Kożuchowskiej,
- 1857 Feliks (Ss-127) poch. od Feliksa, s. Józefa i Antoniny Czarnockiej,
- 1857 Stanisław Feliks (Ss-183), poch. od Feliksa, s. Józefa i Antoniny Czarnockiej,
- 1857 Walerian Szymon (Ss-222), poch. od Feliksa, s. Józefa i Antoniny Czarnockiej,
– ostatnich sześciu zamieszkałych w Strusach.
Zabrałem się do przeglądania Archiwum Kaczanowskiego z Kijowa ciekaw czy i którzy Strusowie korzystali z usług Biura Informacyjnego. Pokrótce przedstawiam znalezione dokumenty.
- Interesującym i ważnym materiałem źródłowym są trzy wpisy w księdze głównej Archiwum Kaczanowskiego z Biblioteki Jagiellońskiej. Dotyczą one: Józefa, Antoniego i Ludwika Strusów. Co wynika z tych dokumentów omówię we wpisie „Strusowie wylegitymowani przed Heroldią”.



Największym zasobem Archiwum Kaczanowskiego jest 186 tomów znajdujących się w Archiwum Kijowskim. Podczas przeglądania tych ksiąg pojawiło się kilka interesujących informacji.
- Pierwszym znaleziskiem była dwustronicowa kwerenda nazwiska Strus. Zawiera ona 15 datowanych zapisek o Strusach z lat 1701-1765 oraz tyle samo niedatowanych wspomnień o osobach noszących nazwisko Strus z Metryk Koronnych i Volumina Legum. Co charakterystyczne, w tej kwerendzie nie ma ani jednej zapiski z dokumentów ksiąg drohickich. Wydaje się, że ta kwerenda była robiona na potrzeby legitymowania Strussów z ziemi lubelskiej, ziemi Królestwa Polskiego i poszukujący kierował się raczej ku Strusom z ziem krakowskich niż podlaskich. Symbole T99+999 używane w kwerendzie oznaczają wewnętrzną numerację tomów w Biurze Informacyjnym różną od numeracji zasobów Fondu 966 nadaną przez CDIAK. Np. T35 Biura – to 966-1-13 Archiwum Kijowskiego; T45 – to 966-1-8, itd.




Kolejne ślady Strusów w tym zasobie archiwalnym to:
- Księga 966-1-48 (T83) zawiera sumariusz ksiąg drohickich z roku 1790 z sześcioma zapiskami odnoszącymi się do Strusów.
- W księdze 966-1-60 (T153, str.74) znajduje się zapis o Laudzie Łukowskiej potwierdzającej wybór Feliksa Strusa na sędziego kapturowego. Będzie to ważne dla pięciu Strusów legitymujących się przed Heroldią w latach 1850-1857.
- W księdze 966-1-85 (str. 167) znajduje się zapis: „Strus Józef – odwołanie Odziemskiemu” informujący nas, że dokumenty dla Józefa Strusa poch. od Jana, przygotowywane były w Biurze Kaczanowskiego.
- Kolejnym odkryciem było odnalezienie w księdze 966-1-91 (Tom 213 Specyfikacyie Dowodów składanych do Heroldyi), na str. 176-178 specyfikacji składanych dokumentów przez trzech braci Strussów, potomnych Feliksa/Felicjana z Niezabitowa koło Wąwolnicy. Specyfikację dokumentów składali do Heroldii dnia 12.5.1852 r.
- W księdze 966-1-90 (Tom 212 – Specyfikacyie Dowodów składanych do Heroldyi, str. 14) zajduje się ciekawy zapis datowany 15.02.1853 o treści „Dałem do Herroldyi do dołączenia do akt … świadectwa Strusow”. Prawdopodobnie były to dokumenty braci, potomnych Feliksa z Niezabitowa.
- Interesującym i ważnym materiałem źródłowym są trzy wpisy w księdze głównej Archiwum Kaczanowskiego z Biblioteki Jagiellońskiej. Dotyczą one: Józefa, Antoniego i Ludwika Strusów. Co wynika z tych dokumentów omówię we wpisie „Strusowie wylegitymowani przed Heroldią”.
Potomni Feliksa/Felicjana Strusa z Niezabitowa
Z zapisów kwerendy R. Wiraszki (str. 195) znamy postać i otoczenie Feliksa Strusa z Niezabitowa. Metryka zgonu nazywa go sędzią kazimierzowskim (Iudex Casimieriensis). W owym czasie w Kazimierzu było tzw. starostwo niegrodowe. Był starosta, sędzia, a nade wszystko tenuta czyli panis bene merentium (chleb dobrze zasłużonych). Feliks urodzony prawdopodobnie przed rokiem 1690, zmarł w roku 1736. W lutym roku 1732 zmarła jego żona Marianna w 19 dni po urodzeniu ósmego dziecka. Do chwili śmierci urodziło im się ośmioro dzieci; pięciu synów i trzy córki. Co najmniej dwóch synów zmarło. Felicjan został wdowcem z kilkorgiem dzieci. Po roku żałoby, Feliks ożenił się z Wiktorią Dłuską, która urodziła w grudniu roku 1733 córkę Eufemię.
Na pochodzenie od Feliksa powoływać się będą trzej bracia Strussowie opisani niżej. Innych pięciu Strusów z Podlasia będzie wywodzić swoje pochodzenie od Feliksa Strusa, sędziego kapturowego ziemi łukowskiej obranego w roku 1733, którego nie sposób zlokalizować w dokumentach ziemi łukowskiej i drohickiej. Widzę tu duże podobieństwo tych dwóch postaci. Myślę, że 1733 Feliks z Niezabitowa, został wybrany sędzią kapturowym ziemi łukowskiej. Kiedy po śmierci króla Augusta II Mocnego trzeba było w każdym starostwie powołać sędziów kapturowych, Feliks był kandydatem jak znalazł. Nie za wiele pracy w okresie bezkrólewia, przygotowanie zawodowe i staż pracy miał, parę groszy się przydało…
Z specyfikacji dowodów dowiadujemy się, że o wylegitymowanie szlachectwa bezskutecznie ubiegali się przed Heroldią bracia rodzeni, synowie Jana i Józefy Krosnowskiej, zapisani w księgach metrykalnych parafii Siedlec (koło Chełma Lubelskiego):
- Jan Kanty Struss (2-im.) ur. 22.12.1818 r.
- Romuald Błażej Struss (2-im.) ur. 8 II 1820 r.
- Kajetan Hipolit Struss (2-im.) ur. 19 X 1824 r.
Trzej rodzeni bracia Strussowie uzasadniali prawo do szlachectwa tym, „że osoba która dowodzi szlachectwa, jej ojciec, dziad lub pradziad byli przed r. 1795 … mianowani na urząd ziemski w kraju. Urzędami ziemskiemi nadającemi prawo do szlachectwa są: … Sędzia Ziemski lub Grodzki”.



Przytoczmy treść dokumentu Romualda Strussa (dokumenty pozostałych braci są podobnej treści).
(stempel: orzeł dwugłowy i napis 7 ½ kopiejek)
Specyfikacja
dowodów do legitymacyi Romualda Błażeja dwóch Imion Strussa.
Na skutek odezwy wysokiej Heroldyi za nr 8992z d. 5 kwietnia r.b. mam zaszczyt złożyć
- Z Akt Trybunalskich Lubelskich z r. 1749 dowodzi, że w r. 1749 po Felicyanie Sędzi starościńskim Kazimierskim Dziedzica dóbr Niezabitów i Małżonce tegóż Maryannie z Kalińskich Strussach byli dziedzicami tych dóbr Helena ze Strussów żona Antoniego Mosiewicza, Jan i niezamężna Konstancya Strussuwna.
- Akt urodzenia Romualda Błażeja 2ch jmion syna Jana i Józefy z Krosnowskich Strussów zapisany w Parafii Kościoła Siedlec dnia 8 lutego 1820r.
- Świadectwo zamieszkania w kraju.
- Świadectwa wykonanej przysięgi homagialnej.
- Świadectwo sądu Kryminalnego Gub. Płockiej i Augustowskiej na niebyt pod zarzutem.
- Takież świadectwo Sądu Policyi Poprawczej Wydziału Płockiego.
Dokumentów sześć przyjąłem w Warszawie d. 2/14 Maja 1852.
Assesor Kollegialny – podpis nieczytelny.
Felicjan w roku 1711 ożenił się z panną Marianną Kalińską de villa Niezabitów. Według ksiąg metrykalnych parafii Wąwolnica, w roku 1722 urodziła się im Helena, w roku 1727 urodził się Jan i rok później, kolejna córka Konstatancja. Felicjan zmarł w Wąwolnicy w roku 1736. Powyższe dane podaje Wiraszka, na str. 195-196. Na podstawie tych danych i danych z Archiwum Kaczanowskiego odtworzyłem w Tribalpages gałąź Feliksa.

Osobą o niepoświadczonym miejscu w drzewie genealogicznym jest Jan, dziadek trzech braci wnoszących o wylegitymowanie. Nie mógł być nim Jan Aleksander syn Feliksa, ponieważ w roku urodzenia Kajetana, Jan Aleksander miałby 97 lat. Dlatego dodałem „??, ojca Jana” łączącego ojca legitymujących się braci z Feliksem, na którego się powołują. Jednak jego obecność w drzewie nie jest potwierdzona. Legitymujący się mieszkali w województwie płockim, ponieważ składali świadectwo Policji Poprawczej wydziału płockiego. Z diecezji płockiej pochodził Malanowski, mąż Konstancji, córki Felicjana. Nie wiemy czy Romuald Błażej, Kajetan Hipolit oraz Jan Kanty otrzymali zgodę na wpisanie do ksiąg szlachectwa i ewentualnie w jakiej guberni. Poza cytowanymi dokumentami nigdzie na natrafiłem na te osoby.
Na końcu warto wspomnieć o kosztach usług Biura Informacyjnego. Z zachowanej w księdze 966-1-85 karty rozliczeń z klientami (str. 131), dla liczby kolejnych 40 klientów, którzy łącznie zapłacili 39250 rubli srebrnych, można przyjąć średni koszt usługi na poziomie 1000 rubli za osobę. Koszty pojedynczych osób z tej grupy zawarte były w przedziale 100-4000 rubli i zapewne zależały od nakładu pracy związanej z odnalezieniem dokumentów. Dla oszacowania wartości można posłużyć się informacją pochodzącą z „Памятная книжка Седлецкой губернии на 1878 год”, że roczna pensja dyrektora siedleckiego gimnazjum w latach osiemdziesiątych XIX wieku wynosiła 2000 rubli, a więc średnia cena Biura Informacyjnego równa była półrocznemu wynagrodzeniu dyrektora gimnazjum. Myślę, że można ten średni koszt wyrażony w złotych polskich w roku 2022 szacować na 20-30 tys. zł.
Omówienie ośmiu Strusów wylegitymowanych przed Heroldią w następnym wpisie: „Strusowie wylegitymowani przed Heroldią”, zaś wszystkie odnalezione w Archiwum Kaczanowskiego dokumenty o Strusach zamieszczone są w zakładce Źródła/Archiwum Kaczanowskiego.