Po zakończeniu II Wojny Światowej nowy rząd komunistyczny przystąpił do walki z wiarą chrześcijan zarówno na poziomie instytucjonalnym – z Kościołem Katolickim, jak i osobistym – z wszelkimi objawami wyznawanej od ponad pięciuset lat wiary. Społeczność Strus z racji swego położenia „na uboczu” nie doświadczała skutków tej walki; nawet w tym czasie wybudowano obiekt sakralny. Warto poznać historię walki władzy ludowej z krzyżem.
Etapy walki
Dla przedstawienia tła wydarzeń, o których dalej, przedstawiam fragmenty wystąpienia[1] na konferencji naukowej prof. Jana Żaryna.
„W latach 1945-1989 polityka wyznaniowa państwa zarządzanego przez ideologiczną i wrogą Kościołowi katolickiemu partię (PPR, od 1948 r. PZPR) była oparta na niezmiennych założeniach. „W określeniu stosunku PZPR do religii, Kościoła i ludzi wierzących w obecnych warunkach, w stosowaniu kryteriów światopoglądowych wewnątrz partii i wytyczaniu generalnych kierunków polityki wyznaniowej, nie jest potrzebne formułowanie zasad nowych, lecz jedynie mocne potwierdzenie zasad leninowskich, które najpierw PPR, a następnie PZPR niezmiennie traktowały jako własne” – tłumaczył członkom partii Stanisław Markiewicz w 1983 r.
Pierwszym kanonem było przeświadczenie, iż „rozdział państwa od Kościoła” należy rozumieć jednokierunkowo, tzn., iż państwo może dowolnie narzucać Kościołowi wszelkie regulacje prawne niezależnie od jego tradycji, prawa kanonicznego i znaczenia dla zdecydowanej większości społeczeństwa polskiego. Przeszkodą formalno-prawną dla tak rozumianej polityki wyznaniowej stanowił konkordat z 1925 r., stąd już
we wrześniu 1945 r. komuniści – wspierani także przez socjalistów, a nawet ludowców z ugrupowania Stanisława Mikołajczyka – zadecydowali o jego jednostronnym zerwaniu. Obecność Kościoła katolickiego w życiu publicznym miała być zatem regulowana jedynie przez prawo państwa, którego instytucje w sposób totalny zostały zajęte przez ideologicznie wrogą katolicyzmowi (i każdej innej religii) partię marksistowską.
Gdy w połowie lat 70-tych Stolica Apostolska podjęła starania o prawne umocowanie instytucji Kościoła katolickiego w Polsce, ówczesny kierownik Urzędu ds. Wyznań w randze ministra Kazimierz Kąkol stwierdził jednoznacznie: „Postulat nadania Kościołowi osobowości publiczno-prawnej jest nie do przyjęcia, gdyż jest sprzeczny z tendencją rozwojową prawa i państwa socjalistycznego; nie da się pogodzić z zasadą rozdziału Kościoła od państwa”. Przez niemal cały okres PRL komuniści przewidywali (a przynajmniej deklarowali) „całkowity zanik wierzeń religijnych i zastąpienie ich światopoglądem materialistycznym”.
Drugim czynnikiem stałym dla polityki wyznaniowej państwa była ideologia komunistyczna. Kolejne ekipy rządzące PRL wierzyły – mniej lub bardziej szczerze – iż państwo stanowi najdogodniejszy instrument służący „przyspieszeniu” procesów laicyzacyjnych. Tadeusz Jaroszewski, członek KC PZPR w latach 60-tych, pisał: „Stwierdzenie, że religii nie można eliminować drogą przymusu administracyjnego […] nie oznacza, że państwo socjalistyczne powinno się wyrzec właściwych sobie, tj. administracyjnych, przymusowych, a nawet – w pewnych wypadkach – represyjnych form walki z tymi przejawami działalności i propagandy klerykalnej, które naruszają świecki charakter państwa socjalistycznego i jego instytucji, prowadząc do zakłócenia funkcjonowanie dyktatury proletariatu, wprowadzają zarzewie konfliktów wyznaniowych do życia społecznego. Byłby to bowiem burżuazyjny leseferyzm a nie marksizm”
Trzecim w końcu założeniem polityki wyznaniowej, było przeświadczenie, iż partia marksistowska kierując się obiektywnie jedynie słuszną ideologią – rzekomo prawdziwie opisującą rzeczywistość i przyszłość społeczeństwa bezklasowego – jest gwarantem porządku, postępu i ładu. Niezależnie od zmieniającego się z czasem stopnia żarliwości kierownictwa PZPR w wyznawaniu ideologii komunistycznej, trzeba powiedzieć, że państwo, jego przepisy prawne i praktyka przez cały okres PRL-u służyły tak rozumianej polityce wyznaniowej państwa. W cyklicznie powtarzających się okresach „odwilży” wyżej zarysowany schemat funkcjonowania państwa zaczynał się kruszyć. W życiu publicznym pojawiały się inicjatywy obywatelskie, których charakter i treść wynikała z poglądów i aspiracji inspiratorów, a nie z nakazu ideologicznego państwa. Dla narodu w przeważającej mierze katolickiego, cywilizowanie, czy też oswajanie sfery publicznej polegało właśnie na dążeniu do umieszczania w niej czytelnych dla oddolnych ruchów, religijnych symboli i znaków. Znak krzyża, czy też wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej stawały się zatem nie tylko symbolami wiary, ale także – po ludzku rzecz traktując – podmiotowości człowieka, jego wielorakich potrzeb, dążeń i aspiracji, w końcu efektem utożsamienia się Polaka z otaczającą rzeczywistością, z Ojczyzną.
A zatem, z punktu widzenia komunistów, każda „odwilż” stanowiła powód do irytacji i odwetu, do którego dochodziło, gdy tylko partia znów potrafiła zewrzeć swoje szeregi: „Nasza postawa winna być daleka od „wycofywania”. Z pozycji ideologicznej nam zrezygnować nie wolno – mówił już w styczniu 1957 r., trzy miesiące po dojściu do władzy Władysława Gomułki, Jerzy Sztachelski, ówczesny kierownik Urzędu ds. Wyznań – I dlatego wycofując się obecnie pozornie, widzieć musimy perspektywę odległą, która doprowadzi do sytuacji pozwalającej osiągnąć całkowity laicyzm naszego społeczeństwa”.
Jedną z wielu płaszczyzn, na której cyklicznie dochodziło do starć między społecznością katolików a władzą, była walka o obecność w miejscach publicznych znaków religijnych – krzyży. Po raz pierwszy, komuniści rozpoczęli zdejmowanie krzyży z sal lekcyjnych, z burs, ze szpitali i przychodni zdrowia, w końcu lat 40-tych. W zamian, wieszano portrety Bieruta oraz twórców rewolucji październikowej. Akcja stanowiła preludium w walce ekipy Bieruta o laickość przestrzeni publicznej, w tym z obecnością religii w szkołach publicznych. Powolnej likwidacji zaczęły podlegać także szkoły zakonne.
Po raz wtóry, akcję „dekrucyfikacyjną” podjęto po „kryzysie październikowym” w 1956 r. Począwszy od 1958 roku, władze rozpoczęły planowe usuwanie „emblematów religijnych” z miejsc publicznych. Ich obecność miała rzekomo gwałcić prawa osób niewierzących: „Z powyższego stanowiska zawartego w konstytucji wynika, że we wszystkich pomieszczeniach tego typu, jak: biura, urzędy, sklepy, lokale socjalno-usługowe, przychodnie lekarskie, ośrodki zdrowia, lokale fabryczne, wszelkie wytwórnie, tak państwo we, jak i spółdzielcze – nie wolno wieszać bądź ustawiać emblematów religijnych” – pisano w instrukcji partyjnej1938. W ciągu najbliższych dwóch lat, a szczególnie w miesiącach letnich 1959 i 1960 r. – w ślad za urzędami (m.in. pocztowymi) i sklepami akcja „dekrucyfikacyjna” objęła szpitale, domy dziecka, przedszkola, a przede wszystkim szkoły. Przeciwko tym poczynaniom występował prymas Stefan Wyszyński, znajdowali się także odważni obywatele (np. właściciele drobnych sklepów), którzy odmawiali zdjęcia krzyża.”
Na tle powyższego obrazu chcemy podać kilka zdarzeń z historii Strusów i Strus.
Obrazek pierwszy – Różanystok
Pierwsze to doświadczenie Andrzeja Strusa z lat 1951-1952. Andrzej uczył się wtedy w niższym seminarium duchownym w Różanymstoku na białostocczyźnie prowadzonych przez Salezjanów. Na początku wakacji, 30 czerwca 1954 r., władze państwowe postanowiły zlikwidować seminarium. Tego dnia przedstawiciele Wojewódzkiej Rady Narodowej (której przewodniczącym był znany były szef łódzkiego UB Mieczysław Moczar), oraz przedstawiciele Ministerstwa Rolnictwa i Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego przedstawili Dyrektorowi (ks. Szczęsnemu) Zakładu Naukowo-Wychowawczego Towarzystwa Salezjańskiego w Różanymstoku pisemną decyzję komisarza dla spraw realizacji planu sześcioletniego. Jednocześnie niejaki Kozioł, reprezentant referatu ds. wyznań przy Prezydium WRN, przedstawił dokumenty przewodniczącego Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego i decyzję białostockiej WRN o „nabyciu” nieruchomości położonych w Różanymstoku. Był to obszar o powierzchni 10 ha. Ks. Szczęsny nie przyjął dokumentów i likwidację placówki uznał za bezpodstawną, po czym nakazał zamknięcie wszystkich drzwi w budynkach. Postawiono mu ultimatum: w ciągu trzech godzin miał przekazać klucze do pomieszczeń – szkoły, internatu, stołówki i elektrowni. Szczegółowy opis wydarzeń w dokumencie „Różanystok 1954” na: https://www.polska1918-89.pl/pdf/rozanystok-1954,5582.pdf
Wspomnienia Romana Strusa z choinki szkolnej.
„Do pierwszej klasy Szkoły Podstawowej w Krześlinie poszedłem we wrześniu 1956 roku. Po czterech miesiącach, bodaj na Trzech Króli, w szkole była choinka szkolna. Pojawił się na niej św. Mikołaj w charakterystycznym stroju biskupa i imitacją pastorału i rozdawał dzieciom paczki. Przeżycie było ogromne, bo wcześniej nigdy nie widziałem św. Mikołaja. Podczas Choinki były śpiewane kolędy – jak w domu i w kościele. Nie miałem wówczas pojęcia, że zawdzięczaliśmy to odwilży październikowej. Na przyszły rok zamiast spodziewanego Mikołaja, do szkoły przybył Dziadek Mróz. Tak samo rozdał paczki, ale zamiast kolęd śpiewaliśmy:
Choineczki przyjechały, zieloniutkie główki miały.
Zieloniutkie tak pod rząd, przyjechały nie wiem skąd…
Wtedy nie wiedzieliśmy, że oto pojawiła się „nowa świecka tradycja”, która jako hasło znajdzie się w powstałym w roku 1981 filmie”.
Trzeci obrazek – kapliczka w Strusach.

W 1957/58 r. roku dwaj gospodarze, Strzała i Strus, postanowili wybudować we wsi kapliczkę jako wotum dziękczynne rodzin budowniczych oraz na potrzeby wsiowych nabożeństw majowych i październikowych. Ponieważ uzyskanie pozwolenia było niemożliwe z powodów wcześniej opisanych, jeden z tych gospodarzy (Mikołaj Strus – w owym czasie sołtys) wybrał się do komendanta posterunku Milicji Obywatelskiej w Paprotni aby go prosić o nieprzeszkadzanie w budowie. Komendant odpowiedział: ja o tej budowie nie wiem i nie będę wiedział dopóki nikt ze wsi nie doniesie. Nikt nie doniósł i „nielegalna” kapliczka stoi do dziś. Budowę wsparł brat Mikołaja, ks. Józef Strus zlecając poznańskiemu architektowi projekt kapliczki, ułatwiając zakup figury MB Wspomożenia Wiernych i delegując kleryków z seminarium w Lądzie n/Wartą do ozdobienia wnętrza kapliczki malaturą.
[1] Jan Żaryn, Konferencja: KOŚCIOŁY A PAŃSTWO NA POGRANICZU POLSKO- LITEWSKO- BIAŁORUSKIM, Źródła i stan badań, Białystok 2005