Strusy zawsze były apolityczne. Współcześnie, w roku 1979, kiedy PZPR była wszechobecna, w gminie Paprotnia, do której należały Strusy, na 22 wsie w gminie, tylko w dwóch: Strusach i Pliszkach nie było podstawowej organizacji partyjnej ani grupy partyjnej[1].
W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych odbywały się zebrania wiejskie z udziałem czynnika politycznego „z powiatu” mające na celu skłonienie mieszkańców do założenia Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej. Z tamtych czasów pamiętam opowiadaną anegdotę:
„Młody agitator na szkoleniu zachęcany jest do używania raczej przykładów niż wykładu podczas uświadamiania chłopów. – Kiedy podczas zebrania zobaczycie traktor jadący drogą powiedzcie: teraz jedzie jeden traktor. Ale kiedy założycie spółdzielnię, to drogą będzie jechać dziesięć traktorów. Młody aktywista pojechał na swoje pierwsze zebranie. Gorączkowo wygląda na pustą drogę, wreszcie – jest! Popatrzcie, powiada. Teraz drogą idzie jeden dziad proszalny. Kiedy będzie spółdzielnia…”.
Pomimo spotkań uświadamiających prowadzonych przez siedleckich agitatorów, ludzie dobrze pamiętali gorączkowe zabiegi we wsi z początku lat pięćdziesiątych, mające w sztuczny sposób porozdzielać gospodarstwa przed przyjazdem Komisji Specjalnej do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym[2], której zadaniem formalnie było rozkułaczenie, a w rzeczywistości rekwizycja żywego i martwego inwentarza w myśl doktryny Stalina, który zalecał aby nie liczyć się zupełnie z obowiązującym ustawodawstwem, zachęcał do gwałtów na kułakach, do zabierania im dobytku – do złamania kułactwa „w otwartym boju” i „fizycznego wyniszczenia”[3].
Piszący te słowa pamięta z dzieciństwa niezrozumiałe wówczas dla dziecka stawianie w oborze, stajni i chlewie przegród z żerdzi rozdzielających np. dwa konie w stajni na dwie oddzielne zagrody, lub 5 krów w oborze na dwie krowy odgrodzone od trzech. W owym czasie gospodarzyli razem dwaj bracia: żonaty Mikołaj i bezżenny Ludwik – ta forma była reliktem braterskiego niedziału. Naturalną, odwieczną formę wspólnej pracy rodziny, ustrój komunistyczny chciał pokonać dekretem z 1945 r. Na fikcję ustrojową bracia odpowiedzieli fikcją dwóch odrębnych gospodarstw. Nawet w sionce za wejściem od ganku stanął kawałek stołu, talerz, miska, łyżka i kubek mające stwarzać pozory własnej kuchni. Po pewnym czasie od wyjazdu komisji, zagrody zostały usunięte i wszystko zostało po staremu.
Mimo upływu pięciu i pół wieku lat od założenia, w drugiej połowie XX wieku Strusy pozostały wsią szlachecką zamieszkałą przez ludzi wolnych, którym PZPR nie była do niczego potrzebna. Ułatwiało to położenie wsi i wynikająca zeń postawa „na uboczu”. Przykładem postawy mogą być dwa wydarzenia, których bohaterem był Bronisław „Brońcio” Czarnocki mieszkający na skraju wsi.
Pewnego razu zaszedł do niego mężczyzna z teczką, który przyszedł drogą od szosy siedleckiej. Przybysz spytał o sołtysa. Na to Brońcio: – Nasza wieś mała, nie ma swojego sołtysa. Idźcie tam – wskazał na Uziębły – tam mają sołtysa. Ciąg skojarzeń Brońcia: mężczyzna z teczką > urzędnik z powiatu > pyta o sołtysa > kłopoty. Innym razem podobny przybysz pyta Brońcia: – Kto tu jest we wsi najstarszy. Odpowiedź: – Nie ma u nas najstarszego. Był jeden, ale już umarł. W tamtej wsi jeden jest najstarszy. Tam idźcie.
[1] Archiwum Państwowe w Siedlcach, Zesp. 829, Komitet Gminny PZPR w Paprotni w latach 1973-1989
[2]https://pl.wikipedia.org/wiki/Komisja_Specjalna_do_Walki_z_Nadu%C5%BCyciami_i_Szkodnictwem_Gospodarczym [24.06.2021]
[3] Bogdan Sekściński, Terror i awanturnictwo wobec chłopów w okresie kolektywizacji rolnictwa indywidualnego na Lubelszczyźnie (1948-1956), Saeculum Christianum : pismo historyczno-społeczne 18/2, 2011, s. 223